Kuba Kwaśny
Aktualności Wróć do listy aktualności

Wywiad z moim bratem Marcinem Kwaśnym w Tygodniku Miasto i Ludzie

„Warszawa wciągnęła mnie na dobre”

Z Marcinem Kwaśnym, tarnowianinem, aktorem i producentem teatralnym rozmawiał Janusz Smoliński

 

Panie Marcinie, urodził się Pan w Tarnowie, czy często wraca Pan w rodzinne strony?

Pewnie gdyby nie moje obowiązki w Warszawie, bywałbym częściej. Tarnów jest dla mnie jednak miejscem magicznym i ilekroć tu jestem, ładuję swoje akumulatory. Tutaj mieszka moja rodzina, moja babcia, mój brat – kiedy tylko mogę z chęcią wracam do Tarnowa, odżywają też wspomnienia. Zawodowo jednak można powiedzieć, że Warszawa na dobre mnie wciągnęła.

Co zatem zajmuje Pana teraz najbardziej?

Zacząłem właśnie intensywne próby do spektaklu Król Lear w Teatrze Polskim w reżyserii Jaques’a Lassalle’a z Andrzejem Sewerynem w roli tytułowej. Cały czas jestem obecny na planie serialu Klan i grywam w moim rodzimym Teatrze Kwadrat, z którym jestem związany nieprzerwanie od zakończenia studiów na Akademii Teatralnej w Warszawie. Poza tym występuje w swoistym one man show czyli monodramie „Rozkwaś Polaka”.

Monodram to bardzo wymagający gatunek…

Zgadza się. Wymaga od aktora maksymalnego skupienia i dyscypliny, bo musi on utrzymać uwagę widza przez ponad godzinę. Podczas grania tego spektaklu najbardziej budujące jest to, że publiczność bardzo żywo reaguje i śmieje się do rozpuku. Rozśmieszyć ludzi w dobie kryzysu wcale nie jest łatwo, ale może właśnie przez ten kryzys bardziej tego potrzebują. Ze spektaklu na spektakl czuję się coraz pewniej i dzięki wspaniałej reakcji widzów nabieram wiatru w żagle. 

Można zatem powiedzieć, że Teatr jest Pana pasją. Lepiej czuje się Pan na scenie czy na planie filmowym?

I tu i tu czuję się dobrze, natomiast teatr jest miejscem bardziej magicznym niż plan, bo można zetknąć się z żywymi reakcjami publiczności i nie ma miejsca na duble. Tylko na deskach teatralnych aktor ma możliwość zbudowania pełnokrwistej, wielowymiarowej roli w bezpośredniej konfrontacji z widzem. Bo tylko tam może bawić się formą, żonglować konwencjami i w pełni rozwijać swój warsztat. Aktor uczy się zawodu całe życie. Jeśli przestaje, to popada w rutynę. Być może moja zawodowa ścieżka jest wyboista i niełatwa, ale umacnia mnie jako aktora w przekonaniu, że to, co robię jest dobre i potrzebne.

Nie mogę nie zapytać o pogłoski jakie ostatnio pojawiły się w Tarnowie, jakoby chciał Pan wrócić w rodzinne strony i zostać dyrektorem tarnowskiej sceny. Jak się Pan do tego odniesie?

Z Teatrem Solskiego łączy mnie swoista więź, w końcu to tu wszystko się zaczęło. Jeszcze w liceum wymykałem się z lekcji by podglądać pracę aktorów, a nie miałem przecież daleko bo z III LO to rzut beretem. Jednak moje plany zawodowe jak już wspomniałem ściśle wiążą się z Warszawą. Występuję w kilku przedstawieniach, przygotowałem także dwa monodramy, co chwilę jakieś zdjęcia, a wkrótce być może bardzo ciekawy i kontrowersyjny film, naprawdę mam co robić. Ponadto zostałem wybrany wiceprzewodniczącym koła młodych ZASP. Do Tarnowa chętnie przyjeżdżam, ale nie wyobrażam sobie powrotu na stałe. Nie rozumiem, dlaczego ktoś, posługuje się moim nazwiskiem przy tym całym zamieszaniu wokół tarnowskiej sceny.

No właśnie,  jak ocenia Pan odejście Eweliny Pietrowiak, słyszał Pan na pewno o konflikcie z Dyrektorem Balawejderem?

Myślę, że cała Warszawa niestety o tym słyszała. Chwały obecnemu dyrektorowi to nie przynosi. Nie miałem okazji poznać Pani Eweliny, ale z tego co słyszałem to postawiła artystycznie Teatr na nogi. O „Solskim” zaczęto mówić i to dobrze mówić, pojawiły się też nagrody za spektakle i dla aktorów. Miłem okazje być na uroczystości w Związku Artystów Scen Polskich, gdzie Matylda Baczyńska otrzymywała nagrodę za rolę w spektaklu Trzy Siostry Czechowa w reżyserii właśnie Eweliny Pietrowiak. Dziwi mnie to, że ktoś pozwolił na to aby taka postać z Tarnowa odeszła i to jeszcze w atmosferze konfliktu. Dlatego jestem zdania, że dyrektorem naczelnym w jakiejkolwiek instytucji kulturalnej, a przede wszystkim w teatrze, powinien być człowiek który na kulturze się zna, kulturę czuje i potrafi nią odpowiednio zarządzać. Działalność teatru to przede wszystkim działalność artystyczna, dlatego rozdzielanie funkcji dyrektora naczelnego i artystycznego nie zdało tu egzaminu i doprowadziło do konfliktu. Ale jak już wspomniałem daleko jestem od tych spraw. Mogę tylko ubolewać, że tarnowska scena nie ma w ostatnim czasie szczęścia do sterników.

Kiedy zatem zobaczymy Pana w Tarnowie?

Na scenie nieprędko, choć mam zaproszenie od tarnowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku od Pani Marii Kanior, bardzo chcę przyjechać na to spotkanie. Myślę, że będzie ku temu okazja bo w marcu mam zostać ojcem chrzestnym.

Czego mogę Panu życzyć?

Chyba zdrowia i kolejnych wyzwań, tego nigdy za wiele!

Dziękuję za rozmowę!

 

Marcin Kwaśny – urodzony w Tarnowie, aktor teatralny, telewizyjny i filmowy, scenarzysta. Powszechnie stał się znany z roli Rafała Kocója w serialu Szpilki na Giewoncie (w 2010)-(2011). W wieku piętnastu lat wystąpił na szkolnej scenie w roli głównej w przedstawieniu Jerzego Zawieyskiego Rozdroże miłości. Po ukończeniu szkoły został aktorem Teatru Kwadrat w Warszawie. Rozgłos zyskał dzięki roli Marcina Wilczyńskiego w filmie Rezerwat (2007), za którą odebrał nagrodę na XI Międzynarodowym Festiwalu Fimowym Golden Brig w Odessie, a jako współscenarzysta dostał nagrodę na V Nadbałtyckim Festiwalu Debiutów Filmowych w Swietłogorsku w Rosji (Baltic Debuts Film Festival). Wraz z grupą przyjaciół stworzył fundację artystyczną Między Słowami. Jest współzałożycielem Teatru Praskiego, który we wrześniu 2008 roku rozpoczął swój pierwszy sezon teatralny. W 2009 roku wziął udział w programie rozrywkowym Jak oni śpiewają, brał także udział w XII edycji Tańca z Gwiazdami. Występuje także w produkcjach węgierskich i argentyńskich, m.in. : Aglaja, Patagonia i Polowanie na Anglika.

Profil Facebook
R@dny OnLine
Marcin Kwaśny
www.agora.tarnow.pl
Akcja Pajacyk
www.tarnow.pl
www.mrmtarnow.ovh.org
Krytyka Polityczna