Kuba Kwaśny
Moim zdaniem Wróć do listy artykułów

Fatalne warunki pracy w MPGK

Fatalne warunki pracy w miejskiej spółce

 

Poprzedni felieton został przeze mnie poświęcony niecodziennej wizycie pracowników MPGK - czyli Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej – na sesji Rady Miejskiej, którzy to przyszli w nadziei na lepsze warunki pracy. Radni mieli bowiem decydować o ewentualnym połączeniu z inną miejską spółką. Zostawiając nieco na boku sprawę połączenia obu firm, chciałbym poruszyć kwestię warunków zatrudnienia. 

O tym, że o dobrą i dobrze płatną pracę w Tarnowie jest trudno, wiemy wszyscy. Mimo to władze miasta chwalą się zarówno niskim bezrobociem jak i potencjalnymi nowymi miejscami pracy. W tym miejscu warto zwrócić uwagę na stosowane chwyty propagandowe i wymienne używanie pojęć „oferty pracy”, „nowe miejsca pracy” i „zatrudnienie nowych pracowników”. Trudno bowiem uznać zwolnienie i zatrudnienie nowego pracownika – jako nowe miejsce pracy. Jeżeli jedna oferta pracy pojawi się w urzędzie po raz dziesiąty – trudno uznać, że pojawiło się dziesięć ofert pracy. A niestety czasami tego typu smaczki w różnych materiałach się pojawiają i uznawane są za sukces. Nic bardziej złudnego, trzeba sobie jasno powiedzieć, że w tej materii niewiele się poprawiło. Nadal zarobki są znacznie niższe niż w porównywalnych miastach w innych częściach Polski. 

Podobnie rzecz ma się w urzędzie miasta i w podległej miastu spółce zajmującej się gospodarką komunalną. Proszę sobie wyobrazić, że pracownicy sortowni śmieci nie mają miejsca, w którym mogliby się w zimie ogrzać podczas przerwy. Często są też problemy ze skompletowaniem odzieży zimowej. A przecież robota niewdzięczna – grzebanie w śmieciach. 

Co gorsza warunki płacy urągają wszelkim standardom. Wielu pracowników zarabia tam marne grosze, do tego stopnia, że podstawa ich wynagrodzeń jest poniżej płacy minimalnej – ale żeby spełnić wymóg ustawowy dostają „premię”. A przecież słowo „premia” to coś dodatkowego, coś co ma motywować do lepszej pracy i być nagrodą. No ale nie w MPGK tam nagrodą jest wyrównanie do minimum płacowego. 

Pracownicy nie mają też zakładowego funduszu świadczeń socjalnych, nie mają dodatków funkcyjnych, nie mają nawet wysługi lat. A na domiar złego – duża część pracowników – nie ma też stałych umów o pracę. Co jak co, ale miejsce spółki powinny wyznaczać standardy dla innych firm w mieście. Powinny pokazywać i być wzorem – w którym to pracownicy są najważniejsi, to pracownicy tworzą firmę i dbają o jej wizerunek. Za prace należy się płaca, godna płaca. Wszyscy chyba zdają sobie sprawę, że dobrze opłacany pracownik z reguły jest wydajniejszy i chętniej wykonuje swoje obowiązki. 

Skoro władze Tarnowa z takim uporem wprowadziły zasadę „in-house” – czyli zamówień przekazywanych spółce komunalnej z pominięciem zasad wolnego rynku, niechaj teraz prócz „odcinania kuponów”, zaakceptują konsekwencje. Skoro podpisywane są umowy z innymi gminami – nie może się to odbywać kosztem pracowników. Najpierw poprawa warunków zatrudnienia w firmie, a później ewentualne połączenia. 

Szczerze mówiąc, ja na miejscu tych pracowników już dawno zagroziłbym strajkiem. Mogłoby być jak niegdyś w Neapolu. Pytanie tylko czy mają odpowiednią determinację. Życzę sobie i Tarnowowi jednak, żeby do tego nie doszło, a władze miasta szybko się zreflektowały.

 

Profil Facebook
R@dny OnLine
Marcin Kwaśny
www.agora.tarnow.pl
Akcja Pajacyk
www.tarnow.pl
www.mrmtarnow.ovh.org
Krytyka Polityczna